Prawda o małych klubach sportowych Poniżej prezentujemy artykuł dolnośląskiego blogera o inicjałach R.O. " Upadający futbol na wsi" ze stronyhttp://powaznesprawy.blog.pl/. Zapraszamy do lekturySmutny obraz wiejskich boisk. Rdzewiejące słupki bramek, zarośnięte burzanami trawy płyty boiska, zdewastowane ławki, chylące się ku ruinie budynki klubowe. O czym mowa? O upadającym futbolu na wsiach.W ciągu ostatnich kilku lat na terenie powiatu wołowskiego, w trzech gminach upadło blisko 15 drużyn piłkarskich. Dziś na piłkarskiej mapie naszego rejonu trudno szukać jedenastek z Rudna, Głębowic, Stobna, Krzydliny. Co gorsze stało się to w ciągu ostatnich kilku lat. Jeszcze niedawno funkcjonowały dwie grupy piłkarskiej klasy B, gdzie toczyły rozgrywki drużyny z terenów wiejskich, dziś już jest tylko jedna grupa, a funkcjonuje ona tylko, dlatego, że dokooptowane zostały dwie drużyny z powiatu trzebnickiego. Dość powiedzieć, że liczy ona zaledwie 9 zespołów…Bardzo klarowny obraz sytuacji w lokalnym sporcie przynosi raport Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich NECESSITAS ,,Obywatelski Monitoring Sportu”, który został przygotowany przez liderów tego Stowarzyszenia – Stanisława Chodorowskiego i Pawła Fedorczaka. Gmina w zakresie swoich ustawowych obowiązków w zakresie finansowania kultury fizycznej i sportu wspiera dotacjami związki sportowe. Kwota na jaką może liczyć określona drużyna zależy najczęściej od tego w jakiej lidze się aktualnie znajduje. Zespół z terenów wiejskich może liczyć na dofinansowanie w granicach 3000-9000 zł na sezon. W zdecydowanej większości budżet statystycznego klubu w blisko 100 procentach pochodził z dotacji ze środków gminnych. Tylko nieliczne kluby w naszym rejonie posiadają inne źródła finansowania ze środków pozyskanych od prywatnych sponsorów – powód jest prosty, na naszym obszarze działa coraz mniej przedsiębiorstw, a te, które już działają nie zawsze są chętne na sponsoring, ( bo dla jasności )jest to kolejny wydatek. W 2012 roku jednak nastąpiło poważne tąpnięcie finansowe. W skutek zmniejszonej puli środków, jakie w budżecie gminnym znalazły się na realizacje zadań z zakresu upowszechniania i rozwoju sportu na terenie Gminy Wołów część drużyn została zmuszona do zawieszenia działalności. Wołów nie jest wyjątkiem pod tym względem, ponieważ analogiczna sytuacja ma miejsce zarówno w gminie Wińsko, jak i w Brzegu Dolnym. Środki, jakie przeznaczają jednostki samorządu terytorialnego są po prostu niewystarczające na zwykłą działalność klubu piłkarskiego grającego w najniższej z możliwych lig! Pieniędzy nie starcza na podstawowe potrzeby – wyrób kart zawodniczych, opłacenie sędziów, utrzymanie w miarę normalnym poziomie boiska, zakup niezbędnego sprzętu, ale przede wszystkim dojazd na mecze. Okazuje się, że w dobie paliwa kosztującego 5,30-5,60, jest to największy wydatek, a gdzie szkolenie, sprzęt sportowy, środki odnowy biologicznej?Zastanawiające jest, dlaczego w dobie, gdy mówi się o aktywności fizycznej obywateli, walce z otyłością, apatia społeczną, problemami uzależnień wśród młodzieży, zjawisko to traktowane jest, jako swoista norma, nad którą przechodzi się do porządku dziennego. Upadki drużyn zdarzają się i to nie takich jak KP Rudno, ale jest rzeczą bardzo niepokojącą, jeśli na obszarze tak małego powiatu jak nasz w ciągu kilku lat upada blisko 15 zespołów. Dziś nie jest dla nikogo tajemnicą, że funkcjonowanie drużyny to koszty. Koszty, które są pokrywane z reguły ze środków gminnych oraz sponsorów. Krytycy finansowania mogą zarzucić, iż sport jest indywidualna sprawą człowieka. Można taką argumentację przyjąć lub nie. Warto jednak zapytać: jaki będzie społeczny koszt upadku takich zespołów, koszt działań młodzieży, która zamiast uprawiać sport, uczęszczać na treningi, będzie spędzała czas na przystanku autobusowym z piwem i papierosem? Co dziś dzieje się z tą młodzieżą, która nie uprawia sportu, gdzie ona jest?Upadek wiejskich zespołów ma też inny aspekt. Wiele piłkarskich karier swój początek zawdzięcza właśnie wiejskiemu boisku, bo nie każdego z rodziców stać, aby swoje dziecko wozić na trening do miasta. Czy ktokolwiek zadał sobie pytanie, ile talentów sportowych (i nie tylko sportowych) jest bezpowrotnie marnowanych przez to, że nie stwarza się nawet szansy dla młodych zawodników? Tylko gdzie te osoby mają stawiać pierwsze kroki – na zarośniętym boisku w Naborowie? Polski Futbol przeżywa kryzys, widać to pod każdym względem – zarówno klubowym jak i reprezentacyjnym. Chcemy mieć nowego Lubańskiego, Gadochę, Szarmacha, marzymy o powtórce z Mundialu z 1974 i 1982 roku – musimy jednak wiedzieć, że źródła, prawdziwe źródła obecnego kryzysu polskiej piłki biorą się z właśnie z zapaści piłkarskich drużyn z najmniejszych miejscowości. Nie jest to tylko problem ściśle wołowski, ale dotyczy on całej Polski. Efekty mamy namacalne – 80 miejsce w rankingu FIFA. Drużyny z mniejszych miejscowości zawsze organizowały pewne zaplecze dla zespołów wyższego szczebla – były niejako kuźnią kadr, wiele gwiazd światowego formatu wybiło się dzięki właśnie takim lokalnym drużynom. Tak było i jest na całym świecie, Polska nie jest żadnym specjalnym wyjątkiem.Współczesna nowomowa zaczyna dostrzegać tzw. społeczne problemy z odejściem młodzieży od uprawiania sportu, falą zwolnień (fikcyjnych) z zajęć wychowania fizycznego. Nieustannie mówi się o nadwadze młodzieży i problemach z otyłością. Czy jednak nikomu nie przyszło na myśl, że źródło tego stanu rzeczy znajduję się właśnie w niedofinansowaniu zespołów sportowych? Nie stać Nas na piłkę nożna, koszykówkę, siatkówkę – zgoda. Czy stać nas na doprowadzenie młodego pokolenia de facto do kalectwa?Rozpad zespołów sportowych, to kolejna odsłona postępującej degradacji społecznej terenów wiejskich. Sport, nawet ten w wydaniu czysto amatorskim budował więzi społeczne, ducha walki i rywalizacji. Nieraz słyszymy słowa „Kolega z drużyny, graliśmy razem”. Czy za kilka lat te słowa zamienione zostaną na ,,Kolega z meliny, ćpaliśmy razem”?