SPRiN Regulice - Ciężkowianka Jaworzno 1:2 (0:1)
Bramka: Wojciech Sikora 47' - Robert Starzykiewicz (sam) 29', Marcin Fijołek 56'
SPRiN: Piwowarczyk - Kołacz, Prasak, Bogdan (45' Knapik), Starzykiewicz - Sikora, Matusik, Turek (77' Czak), Domagała - Jamro (80' Tylek)
Ciężkowianka: Ciołczyk - Woronowicz, Chrząścik, Bułga (60' Jochymek), Fijołek, Nowak (80' Dziurowicz), Prażmowski, Psioda, D. Radomski, M. Radomski (65' Wojtas), Rzeszutko
Lepiej mecz rozpoczęli goście, którzy zepchnęli nasz zespół do głębokiej defensywy. Brakowało im jednak dokładności pod bramką rywali, a przede wszystkim dobrego kluczowego podania. W pierwszym kwadransie stworzyli sobie 2 dogodne okazje, ale nie wykorzystali ich. Regulice skupiały się na kontratakach, jedna z takich akcji mogła przynieść bramkę, ale Jamro nie sięgnął piłki dośrodkowywanej przez Sikorę. W 29 minucie pechową interwencję zanotował Robert Starzykiewicz, po płaskim dośrodkowaniu starał się wybić piłkę na rzut rożny, niestety ta trafiła do własnej bramki. W pierwszej połowie wynik się już nie zmienił.
Drugą połowę, podobnie jak w 2 poprzednich meczach, zaczęliśmy fantastycznie. Już w 47 minucie wyrównaliśmy. Po akcji prawą stroną Knapika (który pojawił się na boisku w miejsce kontuzjowanego Jacka Bogdana - życzymy zdrowia i mamy nadzieję, że szybko wróci do pełni sił) piłka trafiła pod nogi Pawła Matusika, który oddał niecelny strzał lewą nogą, z którego wyszła idealna asysta. Będący na czystej pozycji Wojciech Sikora doprowadził do remisu. Napór Regulic trwał nadal. Mieliśmy idealną okazję na wyjście na prowadzenie. Po ładnej zespołowej akcji ponownie Matusik wyłożył Sikorze idealną piłkę, ale tym razem nasz skrzydłowy posłał piłkę nad poprzeczką. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i bardzo szybko po raz kolejny się o tym przekonaliśmy. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka trafiła pod nogi nieobstawionego Fijołka, który mocnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Stracona bramka nie podłamała gospodarzy, którzy ze zdwojoną siłą po przeprowadzonych zmianach ruszyli do ataku. Mieliśmy kilka dogodnych okazji, ale strzały Prasaka, Sikory, Knapika i Krzanika były niecelne. Najbliżej powodzenia był Piotr Domagała, ale rywali uratował słupek. Ciężkowianka stwarzała zagrożenie głównie poprzez stałe fragmenty gry. Najlepszą okazję mieli pod koniec meczu gdy napastnik nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Wynik nie uległ już zmianie.
Nasza gra w pierwszej połowie trzeba przyznać była słaba. Po drugiej natomiast pozostaje niedosyt jeśli chodzi o wynik. Zagraliśmy znacznie ambitniej i waleczniej niż w pierwszej, ale niestety nie przyniosło to nawet punktu.