Promyk Bolęcin - SPRiN Regulice 1:2 (0:2)
Bramki: 2x Paweł Matusik 5', 24' (k) - Mateusz Skotniczny 60'
SPRiN: Piwowarczyk - Sikora (53' M. Matusik), Praszek, Jamro, Kołacz - Knapik, P. Matusik, Pituch, Bogdan, Zimoląg (45' Turek) - Tylek
Promyk: Kołodziejski - Datoń, Maciak, Pietraszek (38' Łukasik), Doległo, Piegza, Głuszko, Sieprawski (52' Poręba), Motyl, Latko, Skotniczny
Lepiej w mecz weszli gospodarze, którzy od razu po pierwszym gwizdku odważnie ruszyli do ataku. Zagrażali szczególnie po rzutach rożnych, których mieli dość sporo w tym meczu. Bardzo dobrą okazję miał skrzydłowy Promyka, który będąc prawie na czystej pozycji uderzył z pierwszej piłki, ale zrobił to niecelnie. Po początkowym szoku zawodnicy Regulic wybudzili się dość szybko i już w pierwszej ofensywnej akcji zdobyli bramkę. Wyprowadziliśmy akcję z własnej połowy, po wymianie kilku podań z lewej strony piłka trafiła do Pitucha, który z pierwszej piłki idealnie podał do Pawła Matusika, który wyprzedził obrońcę i w sytuacji sam na sam otworzył wynik meczu. Niedługo później po indywidualnej akcji Piotr Knapik został sfaulowany w polu karnym. Rzut karny bardzo pewnie, w swoim stylu wykorzystał Paweł Matusik. Bolęcin starał się odwrócić losy meczu, nierówna murawa nie ułatwiała grę naszym zawodnikom i po kiksie piłki na nierównej murawie napastnik wyszedł na czystą pozycję z ostrego kąta ale strzelił prosto w Piwowarczyka. W końcowej fazie pierwszej połowy okazję miał jeszcze Paweł Matusik, ale jego strzał z dystansu obronił bramkarz Bolęcina.
Na początku drugiej połowy kontuzji doznał Wojciech Sikora, z powodu urazu na drugą połowę nie wyszedł także Karol Zimoląg, obu zawodnikom życzymy dużo zdrowia i szybkiego powrotu na boisko. Bolęcin nie mając nic do stracenia ruszył odważnie do ataku, angażując więcej zawodników w ofensywę. Nasi zawodnicy swoich szans upatrywali w kontratakach i stałych fragmentach gry. Dobre okazję mieli m. in. Paweł Matusik, Paweł Jamro i Piotr Knapik, ale piłka nie chciała wejść do bramki. Co nie udało się nam udało się rywalom. Skrzydłowy ograł z lewej strony naszego obrońcę, wbiegł pod linię końcową i zagrał wzdłuż bramki wycofaną piłkę, na którą nabiegł napastnik i strzałem z bliskiej odległości zdobył bramkę kontaktową. Niedługo później gospodarze dwukrotnie obijali słupki bramki. Najpierw napastnik strzałem głową, a następnie bezpośrednio z rzutu rożnego rywal starał się zaskoczyć bramkarza. W 74 minucie czerwoną kartką ukarany został Rafał Tylek i musieliśmy sobie radzić w osłabieniu. Gdyby tego było mało, w okolicach 80 minuty kontuzji doznał Paweł Matusik, a jako że już wykorzystaliśmy zmiany to mecz musieliśmy kończyć w 9. Czarne chmury zebrały się nad drużyną Regulic, w przenośni i nawet dosłownie gdyż aura nas nie rozpieszczała tego niedzielnego popołudnia. Licząc także doliczone 5 minut, to nasza drużyna musiała sobie radzić w 9 ostatnie 15 minut. Była to istna obrona Częstochowy. Gospodarze próbowali licznymi dośrodkowaniami szukać swoich szans na wyrównanie, ale większość z nich padała łupem Piwowarczyka. Nie mogli się przedrzeć przez szczelną linie obrony naszej drużyny. W samej końcówce ofiarnymi dwoma interwencjami na wślizgu popisał się Kołacz, zatrzymując groźnie zapowiadające się akcję rywali. Dowieźliśmy korzystny wynik do końca.
Mimo osłabień pokazaliśmy dobrą grę w defensywie po koniec meczu. W 4 meczach rundy wiosennej odnieśliśmy już 3 zwycięstwo notując stosunek bramek 8:2. W meczu na pochwałę zasługują przede wszystkim zdobywca 2 bramek Paweł Matusik, cichy bohater meczu Sebastian Pituch, który oprócz asysty wykonywał tytaniczną pracę w środku boiska i prawie idealnie szczelna linia defensywy na czele z Kołaczem za 2 interwencje z końcówki meczu. A już za tydzień wielkie derby z Alwernią.
Bramka Pawła Matusika z karnego i pomeczowa radość: